Oolong lub ulung – ta nazwa jest bardzo dobrze znana tym, którzy pamiętają PRL. Naczęściej można usłyszeć: „Aaaa! Ulung! Pamiętam! Była, kiedy żadnej innej herbaty nie było!” Opinie różnią się – od paskudna po moja ulubiona! Przeprowadziłem eksperyment i kupiłem jeszcze dostępne na aukcjach internetowych stare nieotwarte opakowanie herbaty Ulung. W opakowaniu okazała się herbata czarna(czerwona) – drobna, mocna i przez te ponad 20 lat zależała J Pozostaje tylko domyślać się dla czego ta herbata otrzymała nazwę Ulung?
Oolongi (czyli z chińskiego Czarny Smok), czasami nazywane również herbatami turkusowymi to duża grupa herbat które generalnie można zaliczyć do jasnych herbat, bliżej im do Białej lub Zielonej niż do czarnej(czerwonej) lub Hei Cha. Produkcja oolongów to przede wszytkim wiedza, doświadczenie a nawet talent osoby, która to robi. Produkcja oolongów zbudowana na niuansach - zbiór, sortowanie, więdniecie, potrząsanie koszach, wstępne suszenie, zwijanie, suszenie każdy z tych elementów może wpłynąć na wspaniały lub fatalny wynik.
Tak samo smak i aromat oolongów to niuanse – rozbieżność smaków ogromna od delikatnego smaku źródlanej wody po wyrazisty przypiekany smak prażonych skalnych oolongów.
Bardzo wielu wielbicieli herbaty zaczynali swoją podróż w świat herbaty właśnie od oolongów. Warto zaznaczyć, że taka podróż w zasadzie nie ma końca. Te herbaty bardziej niż inne potrafią odkrywać się z różnych stron w zależności od producenta, miejsca uprawy, rocznika a nawet pory dnia, kiedy są pite.
Oolongi słyną z swojej wydajności – niektóre z nich można parzyć do 7-8 razy. One często są wybierane dla parzenia w stylu gungfu cha.